piątek, 31 października 2014

Mózg potrafi widzieć rzeczy, których serce nie potrafi zaakceptować.



No i mamy już ostatni dzień października, albo raczej piździernika. Zimno, wieje, nie lubię tego bardzo. Halloween nudne w sumie, te rok temu było lepsze. Jak tak sobie pomyślę, że to było rok temu to aż tak dziwnie, bo czuję jakby to było wczoraj. Tak czy siak nie ma co rozpamiętywać tego co było rok temu tylko trzeba się zająć teraźniejszością.
 Nic mi się nie chce i to tak konkretnie. Lenia złapałam przez to wolne, a tu od poniedziałku szkoła. Chociaż wole o tym nie myśleć jeszcze, o tym ogarnianiu i wkurzaniu się. Prawda i tak jest taka, że zacznę wszystko ogarniać w niedzielę na ostatnią chwilę niestety. Ciężkie życie licealistki. Jedyną rzecz jaką dziś zrobiłam to zafarbowałam włosy, tylko na to miałam ochotę.
 Myśli dalej męczą. Wyrzuty sumienia też.. Nie chcę już, no nie chcę. Popatrzę jeszcze do końca na kołysankę i pójdę spać, mam nadzieję, że ta noc będzie mniej męcząca.











czwartek, 30 października 2014

Zawsze powinno się postępować właściwie, nawet jeśli to trudne.


Ostatnio słucham praktycznie tylko polskich piosenek. Fajne są. Więc no, od czego by tu zacząć.. 
Trochę się działo, ciągle się w sumie dzieje. Najgorszy poniedziałek od jakiegoś czasu, generalnie jebać polski. Nie chcę myśleć o tym dniu nawet, bo się zaczynam denerwować. 
Wolne od wtorku, bo jednak oko nie dało za wygraną i musiałam pojechać znowu do szpitala. Znowu te pieprzone krople, których nienawidzę i o których ciągle zapominam. Dziś kontrola, niby lepiej, niby tak sobie. Za tydzień kolejna kontrola. Jutro jeszcze zrobię sobie wolne. Planów na halloween nie ma i nie będzie. Pewnie jak bym była zdrowa to by się coś ogarnęła, albo spontan jakiś jak rok temu :3 
No ale jako, że Wojda jest chujowa i ciągle musi się jej coś dziać, to pewnie będę siedziała w domu przed ekranem laptopa albo telewizora. Zapodam sobie jakiś horror i jp w cały świat. 
Znowu tyle nadrabiania, cholera ciągle to samo. Jak mam nie być przemęczona. Nie chcę nawet myśleć o tym co będzie do zrobienia. Postaram się tylko nie poddać, bo będzie źle, bardzo źle. 
Takie siedzenie w domu jest fajne, można się wyspać, zrobić coś na co nie mam zazwyczaj czasu.. ale z drugiej strony spędzam za dużo czasu chyba sama se sobą i mam wtedy za dużo dziwnych rozkmin, dziwnych wydarzeń przed oczami. O dziwnych snach już nawet nie wspominam. No cóż, mogłam się spodziewać, że tak będzie. Nic nie zrobię, nie mam jak... niestety. 
Chcę żeby było tylko lepiej, żeby 21 wypalił i żeby było okej. To chyba nie tak wiele. Sama nie wiem. 
Czas zakropić oko i iść coś zjeść, pomóc mamie, cokolwiek byle by nie rozmyślać, bo na dobre mi to nie wychodzi. 







niedziela, 26 października 2014

Nie musimy udowadniać sobie kto był winny.



' I chodź ucieknijmy stąd,
nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem!
chodź ucieknijmy stąd,
nikt nie będzie mówił nam co dla nas jest najlepsze
Chodź ucieknijmy stąd,
nie patrząc czy ma to jakikolwiek sens,
chodź ucieknijmy stąd,
czeka jeszcze na nas tyle miejsc '



Pierwsze trzy dni będą najgorsze, potem mam nadzieję będzie już lepiej. Byle do weekendu. Byle się nie poddać. 



sobota, 25 października 2014

Czasami przypadkowa znajomość daje więcej szczęścia, niż ta długo wyczekiwana.


Łoo już sobota, a czuję się tak jak by to był piątek. W sumie jest tak chyba dlatego, że byłam dziś w szkole. Ostatnie dni należały do dość ciężkich, nie ukrywam. Ale były też szalone i miejscami miłe. Dzisiejszy dzień języków obcych był najlepszy, najwspanialszy, a nasza klasa wystąpiła wprost idealnie i jestem z nas cholernie dumna, wygraliśmy to, byliśmy najlepsi lalalala :)) Generalnie obecnie padam na pysk i czuję, że jak bym się oparła głową na klawiaturze to bym usnęła w ciągu minuty. Miałam się przespać jak wróciłam, ale nie byłam w stanie usnąć, chyba za dużo emocji. Piję właśnie kawę, żeby nie usnąć i jeszcze wytrzymać przed tv.
 W ogóle od kilku dni męczy mnie znowu oko, nie wiem czemu tak, ale mam nadzieję, że to nie to ciulstwo znowu. Jakoś jeszcze wytrzymuję, bo mam nadzieję, że się poprawi. 
Pogoda się zepsuła, zimno strasznie. Cholernie tego nie lubię. Nienawidzę trząść się z zimna i grubo się ubierać. Strasznie niefajnie, no ale co zrobić, no nic nie zrobisz. 
Z lekcjami dalej ciężko, trudno jest mi to wszystko ogarnąć. Będzie kolejny zawalony tydzień, ale dam radę, bo muszę. Muszę się w wziąć w garść, powoli, powolutku muszę. Nikt za mnie tego nie zrobi, niestety. 
Ostatnimi czasy za dużo myślę i nic z tego konkretnego nie wynika, a jak już coś wynika to mnie tak konkretnie przeraża. Dziwne te myśli takie jakieś, no cóż.. co ja się dziwie. 
Dobra jeszcze posiedzę, pomęczę się przed telewizorem i spać. Jutro konkret praca przy polskim mnie czeka. Strasznie smutno.








wtorek, 21 października 2014

My heart is beating in a different way..


Spanie po szkole to jednak błąd, duży błąd. Czuję się jak bym miała zaraz umrzeć ze zmęczenia, najchętniej poszłabym już do łóżeczka, wtuliła się w kołdrę i poszła smacznie spać. Marzenie. 
Siedzę ledwo, oczy mi się zamykają, wsłuchuję się w piosenki z coexist właśnie, które tak cholernie przypominają mi wakacje 2013, że to jest aż straszne i smutne. Zero ochoty na naukę, a tu matematyka i hiszpański czekają, czyli kolejne znienawidzone przedmioty. Ogarnęłam się wczoraj, to może i dziś dam radę. Chociaż nie będę  porównywała dzisiejszego dnia do wczorajszego. 
Czuję się, tak jak by całe życie ze mnie uleciało, wszystkie chęci, pozytywne myślenie etc. Niedobrze. 
Jedyne co chcę to przeżyć ten tydzień i tą cholerną sobotę. Trzeba to jakoś przetrwać, spiąć dupę i powiedzieć: dam radę.. Choćby nie wiadomo jak było ciężko. Tak wiem.. łatwo mówić. 
Mogę mówić, pisać co chcę.. a i tak w ostateczności pewnie zrobię inaczej. Dobrze, że ten czas tak szybko leci. Chcę już święta, chcę już odpocząć od tego wszystkiego. Za dużo obowiązków, ciężko jest się w tym połapać, niestety. 
Dalej jestem zdania, że ludzie zadziwiają i jednocześnie załamują mnie z dnia na dzień coraz bardziej. Pozory mylą, prawdę mówiąc i tak prędzej czy później ktoś ci obrobi dupę. Smutne, lecz wkurwiające bardziej. 
No cóż, nic nie zrobię. Czas się wziąć za lekcje. 


2013


niedziela, 19 października 2014

I nie wzrusza mnie już nic.


Może za mało walczymy. Powinniśmy wreszcie wziąć się w garść i wmówić sobie, że damy radę. Bo jest szansa. Zawsze. Trzeba tylko wierzyć i uparcie iść do przodu. Nie oglądaj się za siebie. Nie warto. Więcej stracisz niż zyskasz. Wyznaczyłeś sobie trudny cel? Nie szkodzi. Będzie trudno, bo o to właśnie chodzi w życiu. Ale dasz radę. Musisz zrozumieć, że masz w sobie tyle siły, by schwytać to, czego pragniesz. Dasz radę. Powtarzaj te słowa, a na pewno się uda. Bo nie ma nic ważniejszego, niż wiara w samego siebie. Bez niej nie masz po co zaczynać. 



Kompletny zapierdol w szkole wyczuwam. 


sobota, 18 października 2014

To dziwne, że mózg potrafi widzieć rzeczy, których serce nie potrafi zaakceptować.


Sobota, trzeba zaraz iść do łóżka. Jak ten czas szybko leci. Już weekend, pojutrze znowu szkoła. I tak sobie mijają dni, beznadziejne. Przeżyłam w szkole, o dziwo. Było ciężko nie powiem. Ten tydzień będzie jeszcze gorszy i to mnie chyba najbardziej boli. Miałam dziś cokolwiek ogarnąć, iść na szyb, ale lenistwo i złe samopoczucie wygrało. Rano budziłam się co pół godziny, chciałam wstać ale nie mogłam, zupełnie jak by łóżko mnie do siebie przyciągało, zero siły. Generalnie żeby tego było mało zaczęło mnie boleć oko.. tak czy siak chyba opanowałam sytuację. Humor generalnie dziś sięga dna, od wczoraj tak jakoś jest. Sama nie umiem wytłumaczyć tego czemu tak jest. Nie potrafię tego nazwać. Takie jakieś przygnębienie. 
Myśl, że mam tyle do nadrobienia w szkole powoli mnie dobija. Fakt, że dostałam ostatnio 3 z polskiego tak mnie zaślepił, że nawet nie wiem kiedy wpadło mi tyle jedyneczek, oj. Zaczyna się zbieranie, najgorzej. 
Mimo wszystko muszę to ogarnąć, obiecałam. Nie wiem jak, ale to zrobię. 
W sumie dziś na mojej twarzy uśmiech wywołał fakt, że w pączku zamiast marmolady miałam bitą śmietanę.. Taka mała, banalna rzecz, a tak cieszy. No fajnie, najpierw masa potem rzeźba... a może jednak masa. 
Trzeba iść do łóżka, poleżeć, pomyśleć. Mam nadzieję, że szybko usnę, bo mam już dość zadawania sobie pytania: co by było gdyby? Ehhheeh. Jutro będzie ciężki dzień, a potem będzie jeszcze gorzej. 





środa, 15 października 2014

Bez przebaczenia trudno żyć. Bez przebaczenia trudno nawet umrzeć.


Jakie to wszystko jest dziwne. Już środa, albo może dopiero.. Tak dopiero środa. Chcę już weekend. Mam już serdecznie dość szkoły. Za dużo tego, zdecydowanie za dużo. Myślałam, że dam sobie jakoś radę, ale chyba powoli się poddaję. Źle, źle, źle. Żyję od weekendu do weekendu. Wszystko mnie denerwuje, codziennie ta sama droga, codziennie to samo, te same twarze, wszystko. Rzygać mi się już tym chce. Jesienna depresjo, nienawidzę cię.. tak samo jak nienawidzę matematyki. Codziennie coś, naucz się na to, na to, napisz przepis na hiszpański, naucz się na polski, przeczytaj lekturę.. Grr. I jak tu się nie denerwować na cały świat... Dobra spokojnie. Chyba takie wkurzanie się na wszystko mi nic nie da. Generalnie no.. Trzeba pogodzić się z biegiem wydarzeń, z tym, że ktoś jest, a za jakiś czas go nie ma, ale mało ważne. 
Właśnie wracając do soboty. Było super. Super ludzie, wszystko. Z tej jednej strony chociaż było fajnie. Powtórka się zbliża. 
No nic, już prawie 21, trzeba coś zjeść, spakować się i siąść przed tv.. Monotonia



sobota, 11 października 2014

Wszyscy lubimy marzyć o tym, co mogłoby być.


Wiec mamy już sobotę. Te trzy dni były ciężkie. Chociaż dobrze wiem, że to dopiero początek. Pomijając fakt, że w środę w ogóle nie dotarłam do szkoły. Dobry to był dzień, z dobrymi ludźmi. Jedne z najlepszych wagarów. Potem ciężko w szkole troszkę, siedząc praktycznie na każdej lekcji mam w głowie tylko jedną myśl: O chuj tu chodzi? O czym ona mówi? Masakra, ale liczę na to, że jakoś to będzie. Wczorajsze popołudnie na duży plus. Rogol z Kinią i chłopakami. Fajnie jest tak sobie posiedzieć, pośmiać się itd. Dziś zapowiada się kolejny dobry dzień, bo potem wbijam z Kinią na szyb i z ludźmi. W końcu wyjdę w weekend z domu co jest po prostu jakimś dziwnym zjawiskiem. Taki ciężki dziś poranek był, budziłam się z trzy razy ale nie miałam siły wstać i w końcu wstałam po 10. Sny takie beznadziejne i dziwne, że aż głowa mnie rozbolała. Generalnie jest dobrze, wszystko wróciło do normy, szczęśliwa Wojda powróciła. Gdyby jeszcze ta szkoła wszystkiego nie psuła to by było cudownie, ale niestety nie może być idealnie, trudno. Jakoś trzeba z tym żyć, innego wyjścia nie ma.  Teraz tylko trzeba iść coś zjeść i się ogarnąć. 







wtorek, 7 października 2014

Skupmy się na tym co nas łączy zamiast niszczyć się tym, co nas dzieli.


No i mamy już październik. Jak ten czas szybko leci, w sumie chyba to jest taki duży plus, bo wakacje coraz to bliżej. Idzie zima a ja o wakacjach, ehh bo ja już tak sobie marzę nic na to nie poradzę. Więc jestem w domu już prawie tydzień, ale do szkoły jeszcze nie chodzę. W środę najprawdopodobniej już chyba będę musiała iść, niestety. Tyle nadrabiania, że głowa boli.. przepisuje zeszyty i przepisuje, a tego w ogóle mi nie ubywa, a od 17 wrześnie do teraz jest tego masa. Nie wiem jak sobie poradzę i czy w ogóle to jakoś ogarnę. Grunt to się nie załamać i nie poddać, co będzie nie lada wyzwaniem dla mnie. Ciężko mi będzie teraz pogodzić szkołę z życiem prywatnym, ale mam nadzieję, że chociaż przez ten październik się pomęczę. Głupia liczę na to, że potem będzie lepiej. Może, choć nie musi. W sumie z jednej strony chcę już do szkoły, bo tęsknię za paroma osobami i za tym, żeby zacząć normalnie funkcjonować.. a z drugiej strony jak sobie pomyślę o tym zapierdolu to mi się odechciewa iść. 
Jesień już, zimno, depresja nadchodzi.. Trzeba zacząć się ciepło ubierać, czego nienawidzę.. No cóż będę musiała to wszystko jakoś przetrwać. Byleby znowu nie zachorować. Wpieprzam milion tabletek na wzmocnienie, ale czy pomagają przekonam się dopiero jak zacznę chodzić do szkoły... no ale oby. 
Ostatni dzień wyjebki, jakie to smutne. Muszę szybciutko ogarnąć zeszyty i to chyba wszystko, nie będę w stanie zrobić więcej. 
A tak całkiem teraz z innej beczki.. Jest chyba okej, a dlaczego chyba? Bo znowu wróciło do mnie to dziwne uczucie, ta podejrzliwość.. a czy mam powód to jeszcze nie wiem. Zmienia się, nic nie jest takie same, ale to może wyjść na plus. Ludzie dalej załamują mnie swoją głupotą.. ehh. Humorki zmienne, ale to jest czegoś innego powodem. Jakoś będzie, wierzę w to. Czas na śniadanie.