wtorek, 6 stycznia 2015

Nie zaczynaj dzisiejszego dnia od rozpamiętywania wczorajszych zmartwień.




No to witam wreszcie w 2015 roku. Mamy już szósty dzień i muszę przyznać, że jest dziwnie. No cóż, zobaczymy jak się wszystko potoczy. Staram się nie zastanawiać nad tym co będzie, ile się wydarzy i co się zmieni w tym roku. Oby było po prostu lepiej, tyle. 
Wracając do sylwestra. Szczerze, najlepszy, najwspanialszy sylwester jak do tej pory. Wytańczyłam się tak, że nogi bolały mnie jeszcze dwa dni po nim. Jednak sylwester na Dobieszowicach jest zawsze udany. Cudownie jest spędzić tak ważny dzień z najważniejszą osobą na świecie, móc obok niej zasnąć i obok niej się obudzić. Idealnie. Mogłoby być tak codziennie. Marzenie. 
Nic ciekawego się potem nie działo, może jedynie trip na kato, który i tak okazał się porażką. No mało ważne, będę musiała powtórzyć zakupy. Jakoś to będzie, nie ma co się denerwować. 
I tak siedzę od soboty na dupie i nie robię praktycznie nic prócz siedzenia na dupie i robienia innych bezsensownych rzeczy. Wszystko mnie nudzi po zbyt krótkim czasie. Nawet zabawa z nowym zwierzątkiem. 
Przeraża mnie fakt, że za dwanaście dni wkroczę w dorosły świat. Jeszcze do niedawna o tym marzyłam. Miałam iść na prawko i co i nie chce mi się iść nawet zapisać. Mimo wszystko chyba bardziej przeraża mnie fakt, że jutro już zaczyna się szkoła. Koniec z moim ukochanym wolnym i opierdalaniu się. Czas znowu zapieprzać z rana na ten znienawidzony Będzin. Znowu będę musiała użerać się z beznadziejnymi ludźmi i z samą sobą.. no dobra i oczywiście z lekcjami. Najgorzej. 
Dobra, to teraz czekam na ferie. Chcę znowu poczuć tą wyjebkę.
Mam nadzieję, że ta noc będzie przespana w porównaniu z ostatnią. Z całego serca nienawidzę tych dni.



kocham





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz