czwartek, 26 czerwca 2014

Tak łatwo można się uzależnić od drugiej osoby. Tak łatwo można przejąć jej nawyki.


Nie mogę uwierzyć, że to już jutro. Nie mogę uwierzyć w to, że już jutro jest zakończenie roku szkolnego. Pierwsza klasa liceum tak strasznie szybko minęła, że nie chcę nawet myśleć jak będzie w drugiej i trzeciej. Ten rok w szkole uważam i za udany i za nieudany. Ciężko mi jest w sumie stwierdzić. Strasznie dużo się zmieniło wtedy w moim życiu, nowi ludzie, nowe znajomości, przyjaźnie.. etc. Wzloty, upadki.. ale co najważniejsze dużo śmiechu i fajnych chwil. Cholernie się cieszę, że nie będę musiała wstawać tak wcześnie rano żeby zapieprzać na Będzin, że nie będę musiała siedzieć siedem czy ileś godzin w szkole. Czas na wakacyjną wyjebkę na wszystko. Ostatnie dni dobre, udane ale też.. nie wiem jak to nazwać. Dziwne to było. Zachciało mi się rzygać tylko i wyłącznie przez jedną twarz. Ehhh.. przeżyłam. Mało ważne. We wtorek byłam na zakupach, coś tam kupiłam.. problem w tym, że nie miałam też aż tyle siły i chęci żeby latać po całej silesi.. Mam na to jeszcze całe wakacje, spokojnie. Potem trip z misiem, dobrze było. Uwielbiam takie dni. Wczoraj Kinia wbiła, posiedziałyśmy, pośmiałyśmy się, poplotkowałyśmy.. jak za dawnych czasów. Jutro ostatni raz wstaję o 6 rano, dam radę. Potem zakończenie.. przeżyję, będę musiała. A potem moje ukochane, tak namiętnie wyczekiwane wakacje! Weekend jest pod znakiem zapytania, niech będzie ładna pogoda.. to wystarczy. Ważne, żeby spędzić ten weekend z najbliższymi dla mnie osobami.. aa i co najważniejsze, żeby spędzić go jak najlepiej. Musi to być taki dobry początek!.. Dziś nudy, cholerne nudy. Trochę zdycham.. wpieprzam tabletki jak pojebana, żeby tylko nie zachorować i się jakoś trzymać. Jest lepiej, to najważniejsze. 








poniedziałek, 23 czerwca 2014

Ciężko jest iść przez życie i się nie potknąć.


Dobrze jest siedzieć cały dzień w domu przy radiu i słyszeć w nim takie oto właśnie fajne nuty, które idealnie pasują do naszego dzisiejszego nastroju. Tak właściwie z jednej strony, bo z drugiej strony nadal pałam ogromną nienawiścią do ludzi i świata. Sytuacja się powtarza.. nasuwa się pytanie: Czemu ludzie tacy są?! Czemu się ranią, sprawiają sobie ogromną przykrość?! Ciężko jest mi czasem zrozumieć to wszystko co się dzieje. Aa właśnie.. wróciłam wczoraj. Odpoczęłam sobie, chociaż.. nie, chyba nie. Nie czuję różnicy, nie mam w sobie ani grosza świętego spokoju, którego tak bardzo potrzebuję. Jedynie co.. to przeczytałam książkę, która jest idealna. Dziś poniedziałek.. co dziwne obudziłam się o 6 z myślą o szkole.. ale zaraz, zaraz.. już nie chodzę do szkoły.. Dziwnie mi tak. Chciałabym spać do 10 albo nawet 11 ale po prostu nie potrafię. Myślę, wiercę się, przewracam z boku na bok. Za dużo się ostatnimi czasy chyba dzieje w moim życiu.  Zmiany stanęły w miejscu, właściwie nie mam pojęcia dlaczego. Poddałam się? Ehh mam nadzieję, że nie. Będę dalej ze sobą walczyć. Cały tydzień wolnego od szkoły, bo nie opłaca się już chodzić. W piątek muszę się przyturlać tam ostatni raz i 2 miesiące wolnego, na które tak cholernie czekałam.. A dlaczego czekałam? Hah.. bo miała na nie wiele wspaniałych planów, a teraz wszystkie chuj strzelił. Trzeba żyć dalej z myślą, że co będzie to będzie. Jutro prawdopodobnie zakupy.. chociaż przez towarzyszący mi ostatnio humor nawet na nie nie mam ochoty. Powinnam się chyba zaszyć w pokoju ze stertą książek, najlepiej lektur na nowy rok szkolny żeby wszystko potem ogarnąć. Moje myśli schodzą dzisiaj na psy. Nie..nie. 







niedziela, 22 czerwca 2014

Ucieczka przed problemami jest wyścigiem, którego nigdy nie wygrasz.

Miałam napisać już dawno ale niestety nie mialam czasu. Ciągle coś.. A prawda jest jednak taka, że nie miałam ani trochę chęci żeby napisać tutaj chociaż dwa ale ciekawe zdania. Ostatnio nie mam weny, chodzę podenerwowana, krzyczę na wszystkich. Dobrze, że chociaż mam wytlumaczenie na tą sytuację. Tak w ogóle jestem sobie na wsi.. Znowu u rodziny. Tak jakoś wyszło, ale mimo wszystko się cieszę, bo po pierwsze i tak bym nie miała co robić w domu, a po drugie tutaj jest taka cisza i spokój i mogę sobie odpocząć od ludzi i tego całego fałszywego otoczenia, najlepiej. Trochę się zmienia... Czy na dobre.. Przekonany się za jakiś czas. Zrobiłam ostatnio coś w zupełnie nie moim stylu... A mianowicie wzięłam sobie na drogę książkę z myślą, że chyba by nawet fajnie było coś poczytać. Książka okazała się zajekurwabista. Definitywnie! Dobrze.. Zmiany chyba idą w dobrym kierunku. Siedzę tu do niedzieli... A co potem? Sama nie wiem. Byle do zakończenia roku... Chociaż w sumie i tak mam już wakacje



sobota, 14 czerwca 2014

Bywają w życiu takie chwile, kiedy polegać możemy tylko na obcych, nie na najbliższych.


Otóż to. Tak w ogóle mamy już weekend, kolejny. Chciałabym normalnie zacząć pisać w tygodniu, albo nawet co dwa dni.. problem w tym, że nie mam o czym pisać. Z jednej strony nic ciekawego się nie dzieje, a jak już dzieje to nie wypada mi tu o niektórych rzeczach pisać. Przecież nie napiszę tutaj konkretnie kogo nienawidzę, kto działa mi na nerwy itd..itd. Chociaż jak tak sobie pomyśle to by było całkiem ciekawe.. hah tyle osób dowiedziałoby się co o nich myślę. Tyle osób by mnie znienawidziło.. no chyba, że już mnie nienawidzi co jest bardzo prawdopodobne.. ale ale Wojda zaczyna mieć wyjebane na nowo, już czas. Tak sądzę, że po tym wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie.. konkretniej przez ponad tydzień.. chyba dojrzałam. Chociaż może to i tak za dużo powiedziane. Powoli przestaję patrzeć na innych, zajmuję się już tylko sobą. Może to i trochę samolubne ale.. najwyższy czas. Być może będzie ciężko.. bo już jest, ale dam radę.. postaram się. Chcę tylko żeby te wakacje były równie dobre jak te rok temu. Pierwsza klasa zdana, cholernie się cieszę. Już sobie postanowiłam, że od drugiej klasy się uczę.. żeby nie było jak w tym roku. Więc tak.. Zostały tylko tak naprawdę dwa dni szkoły, w poniedziałek muszę jeszcze ogarnąć fizykę i będzie cudownie. Potem już zaczynam wakacje.. Chociaż oficjalnie będę je czuć dopiero 27. Jeszcze dwa tygodnie.. Nie wierzę, że to tak szybko minęło.. przecież jeszcze przed chwilą wchodziłam pierwszy raz do tej szkoły z myślą, że nie dam sobie rady. Pomimo wszystko.. cieszę się, że to tak zleciało. Weekend nudny z dużą ilością jedzenia, herbaty i muzyki. W sumie.. najlepiej. Czas sobie zrobić kolejną herbatę i ogarnąć jakieś ciastka.





niedziela, 8 czerwca 2014

Nocą czujemy wszystko tysiąc razy mocniej.

Jak ja kocham weekendy. Tym bardziej, że mój zaczął się już w piątek. Znowu wyjebka na szkołę z Kinią. No cóż, wiedziałam, że nie dam rady wysiedzieć w szkole. Za to zrobiłyśmy sobie trip na Sosnowiec, zdążyłyśmy się zgubić, kręcić się w kółko busami i trafiać w to samo miejsce. Ważne, że było śmiesznie i ważne, że razem. Wczorajszy dzień też na duży plus, bo z Kinią. Filmy, jedzenie, dużo jedzenia, rozmyślanie nad Brynicą, wino i co najważniejsze dużo śmiechu. Dziś od samego rana smażyłam się na słońcu, bo już tak strasznie mi go brakowało. Pomimo wszystko eh już ciepło mi bardzo i nie mam co ze sobą zrobić. Jutro szkoła.. jeszcze trzeba pochodzić trochę. Oceny ogarnięte, polski i matematyka też, jaram się w opór. Czuję wakacje już. Jest podobnie jak w tamtym roku, tylko jestem bardziej zmęczona fizycznie i psychicznie. Gimnazjum jednak mniej męczyło jak sobie tak to wszystko porównam. Wracając.. czuję już wakacje. Piękna pogoda, słońce, nie myślę już praktycznie o szkole i lekcjach, chcę gdzieś chodzić, spotykać się z ludźmi.. Nie no może to ostatnie jednak mniej. Dalej mam takie dziwne obrzydzenie do ludzi. Mam nadzieję, że to minie do 27 czerwca. A tak poza tym wszystkim.. trochę się pozmieniało, chociaż sama nie wiem jak to nazwać. Wolę o tym nie myśleć, nie chcę. Czas na kawę, radio, łóżko i nic nie robienie, czyli to co kocham. 





środa, 4 czerwca 2014

Widzisz go i czujesz, że mogłabyś się z nim zestarzeć.


Już środa.. Czyli pierwszy dzień w szkole od wolnego. Zbyt duży leń i za bardzo chora byłam żeby zapieprzać na Będzin. No cóż zdarza mi się. Co z tego, że jestem chora praktycznie co miesiąc. Okej wykąpałam się, ogarnęłam.. mogę pisać dalej. Chociaż nie mam chyba o czym pisać. Dziś w szkole.. jak to w szkole... i nudno i męcząco i beznadziejnie jak to w szkole. Pomimo wszystko tak się dziś uśmiałam jak nigdy, chociaż w busie chyba najbardziej. Tak to już jest, że są ludzie i parapety. Matematyka chyba ogarnięta, ale to tylko ocena proponowana, niestety wszystko się może zmienić. Co z polskim.. to sama nie wiem, liczę na to, że będzie wszystko dobrze, że wyjdę mega szczęśliwa ze szkoły w zakończenie roku. Czekam teraz już tylko na jakieś wypady gdzieś ze znajomymi, żeby było jak wtedy. Nie chcę zamulać. Taka już jestem, że nie akceptuję nowych ludzi jeśli mi coś w nich nie pasuję.. ale to nie znaczy, że ma się coś przez to psuć, halo! Jestem Wojda.. taka jestem, nic na to nie poradzę. Ludzie to akceptuję lub nie, bywa. Okej czas się ogarnąć do szkoły, bo jutro mój ukochany polski, za którym tak już cholernie tęskniłam..hehe.



niedziela, 1 czerwca 2014

Są momenty w życiu, które chciałoby się zatrzymać na zawsze.


Francuskie piosenki są fajne. Żałuję, że poszłam na hiszpański, a nie na francuski... głupia Wojda. Chociaż nie znam tego języka to cały czas śpiewam tą piosenkę, fajna jest. Niedziela taka nudna, jak sobota, a może nawet bardziej. A właśnie mamy już czerwiec. Idealnie


Witaj czerwcu. Właśnie.. A co idzie za czerwcem? Koniec szkoły, wakacje, więcej słońca, więcej wychodzenia z domu itd. itd. Może i się powtarzam, ale nie mogę się już doczekać tego wszystkiego. Boję się tylko jednego.. no tak.. ale to już zupełnie inna sprawa. Tak to już bywa jak pojawiają się osoby, które cholernie działają mi na nerwy. Trudno, jeśli będzie coś nie tak.. to trzeba będzie to jakoś inaczej rozwiązać. Dziś cholernie nudno, wstałam o dziwo wcześnie, bo jakoś po dziewiątej. Chodzę cały dzień po domu i nie wychodzę na dwór nawet na moment pomimo słońca, które bywa złudne. Tak wiem, że było za chłodno jak dla mnie. Jutro robię sobie odpoczynek od szkoły, gdyż iż.. mam lepsze plany na spędzenie jutrzejszego dnia (czyt. lekarz i ewentualnie zakupy) hah... lepsze to niż gnicie w szkole. A tak zupełnie z innej beczki.. trzeba zacząć robić jakieś brzuszki albo coś, bo brzuch sam się nie ogarnie do lata. Silna wola.. tsa tego mi brakuje. Popracuję nad tym wkrótce. Chcę zmian i tutaj kolejny raz się powtarzam. Nie chodzi mi o takie super nie wiadomo jakie zmiany. Nie no.. wiem, że to zależy tylko i wyłącznie od Wojdy. Więc spinam dupe i działam. Tym bardziej, że ostatnio nie miewam złego humoru.. a jeśli miewam to tylko przez szkołę i niektóre zjebane osoby. No cóż, tak już bywa. Niech będzie coraz lepiej i lepiej. Niech czerwiec przyniesie wiele zmian na lepsze. Bo maj  w sumie już to zaczął. Czas coś zjeść, bo burczy mi już w brzuchu, ehh.