środa, 30 lipca 2014

Czymże jest człowiek, jeżeli nie maleńką duszą utrzymującą zwłoki w pozycji stojącej?


To chyba ostatni wpis w lipcu. Aż się łezka w oku kręci heh. Dotarłam wczoraj na wieś i jest nawet dobrze. Ciepło, fajnie.. cisza, spokój uwielbiam to. Odpocznę sobie trochę od tej codzienności i mam nadzieję, że na dobre mi to wyjdzie, oby. To już połowa wakacji.. Mam nadzieję, że druga połowa będzie dużo lepsza, mam taką cichą nadzieje. Generalnie trochę te wakacje nudne.. Trzeba jakiegoś tripa zrobić jak wrócę. Koniecznie. Tak w ogóle jest tak sobie, a lepsze określenie tego jak jest to takie, że jest bardzo dziwnie. Chociaż sama nie wiem.. Taka cisza potrafi zabić. No cóż, nie będę się tym przejmować jak jestem tu. Trudno co będzie to będzie. Muszę przestać myśleć o tych wszystkich beznadziejnych ludziach, bo niektóre osoby są po prostu tego niewarte, zdecydowanie. Tłumaczę to sobie tak.. są ludzie i parapety.. albo raczej może nie wiem.. W sumie tak. Niech tak będzie.. jebać wszystko oo i tyle. Idę naszykować kolację.. oo Sorry, że piszę tak bez ładu i składu ale nie umiem się ostatnio w ogóle skupić.. jeszcze staram się tak na szybko coś dodać.. no i takie są tego efekty eh.








niedziela, 27 lipca 2014

Pogubiliśmy gdzieś kod, potem pomyliliśmy peron.



Ta piosenka chyba nigdy w życiu mi się nie znudzi. Mogłabym jej słuchać cały czas. Nie wiem co się dzieje, że dodaję posty tak często.. może z nudów, a może muszę coś z siebie wyrzucić. Czasem to jest lepsze niż rozmowa z kimś.. z resztą z kim.. hah. Nie ma co się oszukiwać, nie ma z kim pogadać. Ciągle jest coś nie tak. Brakuje mi osoby, która jest dla mnie ale tak zawsze, kiedy tylko będę chciała.. Której będę mogła powiedzieć wszystko i nie będę się musiała martwić, że powiedziałam coś nie tak. Szczerze? Czuję się w chuj samotna.. Owszem jestem bardzo.. BARDZO trudną osobą i powtarza mi to w sumie prawie każda osoba, która mnie choć trochę lepiej pozna. Jestem dziwna, wredna, fałszywa,  czasem zamknięta w sobie, a czasem mówię nawet za dużo, olewam ludzi.. ale mam też swoje uczucia i chyba nie potrafię już czasem po prostu udawać kogoś kim nie jestem.. a kogo muszę udawać żeby wszystkim pasowało. Koniec z tym.. tak już nie będzie. Nie da się tak dłużej żyć, definitywnie. Jak tak sobie pomyślę.. to rok temu w wakacje było dużo lepiej, pomijając jeden fakt. Ale wychodziłam dużo częściej z domu, miałam co robić itd. No było zwykle ciekawiej i no kurwa lepiej. Mam za dużo rozkmin ostatnio. Chciałabym coś zrobić.. ale potem i tak rezygnuję, bo boję się takich drastycznych zmian. Beznadzieja. Ciągle mi czegoś brakuje, ciągle jest nie po mojej myśli. A znowu z drugiej strony jak sobie pomyślę o szkole i o tych wszystkich chujowych ludziach, których będę musiała oglądać przez następne miesiące to mam ochotę się zrzygać na laptop, dosłownie. Nie wiem jak to będzie, nie chcę wiedzieć. 








sobota, 26 lipca 2014

Może niektórzy ludzie pojawiają się po to, by wyleczyć nas z innych ludzi.

Nie wiem czemu piszę, skoro tak cholernie mi się nic nie chce.. a co dopiero wyrzucić z siebie paru zdań na blogu.. Jeszcze tak, żeby było w miarę ciekawie.  Po prostu mam taką dziwną ochotę wyrzucić z siebie to jak się czuję. Więc, no.. czuję się dziwnie. Ciężko mi jest w sumie samej określić to jak się czuję.. a może raczej to co czuję. Przez ostatni tydzień czuję chyba tylko i wyłącznie tęsknotę. Tak cholernie już tęsknię, że nie wiem co ze sobą zrobić, a zwykła rozmowa przez telefon nic nie daje, bo to nie to samo.. nie można przytulić ani pocałować tej osoby, okropnie. Ehh a ma być tak jeszcze przez najbliższy tydzień jak nie więcej. Nie wiem jak ja to wytrzymam. Chyba dlatego chcę już jechać do rodziny na wieś.. żeby nie siedzieć w domu, żeby się nie nudzić, żeby nie myśleć o tym i nie liczyć godzin do spotkania, które i tak nie wiem kiedy nadejdzie. Chcę się po prostu czymś zająć. Chcę wykorzystać potem ostatnie dni wakacji jak najlepiej. Tak poza tym wszystkim to jest w miarę okej, chociaż nie, nie jest okej. Póki go nie ma przy mnie nie jest okej.. jest tylko w miarę. Ale jakoś to chyba będzie, oby. Teraz patrzę na film, fajny taki.. nic innego mi się nie chce, może jedynie jeść. Idę po serek.. a potem do łóżka. Jutro niedziela.. nie lubię niedziel. 



czwartek, 24 lipca 2014

Mieć głęboko w dupie opinię chorej publiczności naszego życia.


Biorę się do napisania tej notki chyba już od jakiś trzech godzin i nadal nic się nie zmieniło, dalej nie mam weny. Chciałabym napisać coś sensownego ale nie potrafię, zero normalnie jakiegoś logicznego myślenia. Ostatnie dni udane, środa z Kamilem i Kinią, a czwartek z Kinią, Kasią, Kingą itd. Dużo śmiechu i w ogóle jest okej.. no tak mi się chociaż wydaje. Dziś cholernie nudno, pogoda beznadziejna.. Zimno, deszczowo.. Jutro znowu kato.. A w weekend chyba wyjazd do rodziny.. też znowu. Tak mi się jakoś nie chce, bo wszystkie plany poszły się za przeproszeniem jebać, ale trudno. Ważne, że mi jakoś szybciej ten czas minie, bo już cholernie tęsknię. Generalnie chyba jest wszystko w porządku, potrzebuję tylko trochę kasy, żeby kupić sobie to co chcę. Kurde.. serio nie mam o czym pisać. Nic się nie klei. Bez sensu. Sory. W ogóle.. mam ostatnio jakieś dziwne sny, takie bardzo realne.. masakra. Do tego budzę się w nocy i nie mogę spać... yhhh.. Zaczynam myśleć o szkole.. a tak cholernie nie chcę. Za szybko mi lecą te wakacje, normalnie boję się, że się skończą zanim się tak na serio dla mnie zaczną, bo póki co jest tak sobie. Za dużo jednak nudy. Dobra koniec.. hej











niedziela, 20 lipca 2014

Wczoraj, jutro, dziś, pojutrze, przedwczoraj i zawsze już. Obiecuję.

Dobra biorę się za napisanie czegoś sensownego, bo dawno tutaj czegoś nie było, a siedzę od paru dni w domu.. więc wypadałoby coś tutaj dodać. Jest już prawie połowa wakacji, a nie działo się w sumie nic aż takiego ciekawego.. takiego WOOOW.. eh mam nadzieję, że druga połowa będzie dużo lepsza. Nie ma co robić, wyjebki wszędzie.. cóż. W piątek trip na kato z mamusią, dobre zakupy, nie narzekam. Trochę kasy się jeszcze nazbiera przez jakiś czas i może zakupię sobie jakieś buciki, jakieś takie fajne mi się marzą. Coś się wymyśli. Najważniejsze jest chyba to, że się poprawiło, wszystko wróciło do normy, kurwa wreszcie. Strasznie szczęśliwa jestem, jakoś tak mi się humor poprawił. Teraz chyba tylko będę musiała poczekać ten tydzień w tęsknocie.. oby jakoś to wyszło zanim wyjadę. Już mnie tak kurde od środka rozkurrrr.... z tej tęsknoty. Ale spokojnie, może teraz będzie jeszcze i jeszcze lepiej. Ehhh... coś bym porobiła ale nie mam co, najgorzej. Taki upał, że nie będę mogła usnąć, może jakiś fajny film będzie oo. CO by tu jeszcze.. Hmm no czekam na zmiany. Oby na lepsze. Dobra idę zrobić sobie herbatkę i teraz czas zasiąść przed tv.











środa, 16 lipca 2014

Wojna nadal trwa, bo wciąż jest o co walczyć.



Tak mi się cholernie nudzi. Stwierdziłam już wczoraj, że nie ma co tutaj robić, może jeszcze jak by było wszystko tak jak wcześniej. Trochę mnie ta monotonia dobija, jak w roku szkolnym. Yh, niedobrze.. wręcz bardzo źle. Wczoraj wypad na rogol jak zawsze.. i hmm.. niektórzy ludzie są, boże nawet nie wiem jak to nazwać, jak można uczepić się kogoś jak rzep psiego ogona. Nie lubię czegoś takiego, nie cierpię. Nie ma to jak spierdalać przed bandą najebanych debili i debilki, heh śmiesznie w chuj. Chociaż... zawsze jakaś przygoda, można powiedzieć, że jednak coś się działo. Dziś cały dzień w domu.. i tak się cholernie nudzę, że to się w dupie nie mieści. Ehh.. Chociaż jest taki jeden mały plus, że się poopalałam, leżałam z ponad 2 godziny, fajnie tak sobie odpocząć ze słuchawkami w uszach i ulubioną muzyką. Hmm, taka chwila na rozmyślanie. Nie, nic nie wykminiłam. Dalej jest to samo, chyba nic nie idzie do przodu. Ten tydzień jakoś chyba wytrzymam, ale tęsknota już daje o sobie znać. To takie chujowe uczucie, że nie można nic z tym zrobić. Mimo wszystko i tak nie jest aż tak źle. Nadal liczę na to, że wszystko wróci do normy. Mam nadzieję, że dziś szybko usnę, bo wczoraj siedziałam chyba do pierwszej, bo nie umiałam usnąć. No nie chcę już o tym wszystkim myśleć i tyle, albo może raczej chciałabym myśleć o tym w sposób pozytywny, oo. Fajnie by było mimo wszystko. Jakoś to będzie, oby. hej ho.








poniedziałek, 14 lipca 2014

I wanna love you and treat you right.


Taka szczera piosenka, dobra przeróbka.. czego chcieć więcej. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie muzyka.. chyba bym oszalała. Chociaż jak tak się zastanawiam to chyba i tak już oszalałam. Nie wytrzymałam wczoraj w domu, za dużo myślałam, musiałam wyjść z tych otaczających mnie czterech ścian. Na dobre w sumie mi to chyba wyszło, bo spędziłam mile czas z Kingą i jeszcze krótką chwilę z dziewczynami. Z drugiej strony nie wiem sama, czy to takie dobre. Dziś cały dzień w domu i już czuję, że coś mi się z tego powodu dzieje w głowie, czy jakoś tak. Nie mam zielonego pojęcia jak to nazwać. Depresja? Ło chyba nie, załamanie.. może. Chodzę z kąta do kąta, ewentualnie jeszcze na dwór na koc, żeby poleżeć w tym cieple i może żeby się całkiem przypadkiem opalić.. do tego telewizor.. no albo laptop.. albo telefon. Jestem głupia, a chciałam tak strasznie zniknąć z internetów i co? Kupa jednym słowem. Inaczej nie mogę tego nazwać. Wracając.. siedzę i gapię się jak szpak.. nie powiem w co i nic z tego sensownego nie wynika, bo nie dzieje się nic ciekawego, nikt nie hejtuje na asku ani na żadnym innym gównie, nikt nic nie dodaje, nie pisze.. halo, nudy. Oo właśnie idzie burza, a może raczej już jest, bo zrobiło się brzydko i siedząc przy oknie czuję dość chłodny wiatr. Ale spokojnie nie ma jeszcze źle. Trzymam się, a czemu się trzymam? Bo mam w sobie jeszcze resztki nadziei.. że wszystko wróci do normy i będzie tak jak było, czyli najlepiej jak tylko mogło być. Tak, owszem.. cholernie się boję, że się nie uda, że cały ten ciężar spadnie na mnie i mnie kurwa przygniecie i się już nie podniosę. Cholernie się boję. Nie wiem co robić, ciągle myślę.. i myślę i ja pierdole myślę. I kolejny raz przeklinam, beznadzieja. Chyba będę walczyć, chyba. Nie wiem czy starczy mi sił, ale spróbuję. Tak będzie najlepiej.. nie no nie wiem jak będzie najlepiej. Nic nie wiem. Atmosfera jest... dziwna. I tyle w tym temacie. Posiedzę jeszcze, posłucham muzyki czyli mojej którejś tam miłości.. a potem zrobię sobie coś do jedzenia i pójdę do łóżka, żeby dalej kurwa myśleć, chociaż mam taką cichą nadzieję, że szybciutko usnę. hej wam, chociaż nie wiem czy ktokolwiek czyta to ciulstwo. adios





edit: omg, serio robi się strasznie.. właśnie uświadomiłam sobie, że jednak nie lubię burz.. brrr 



sobota, 12 lipca 2014

Zastanów się czasem co możesz stracić bezpowrotnie przez jeden głupi krok.


I kolejny raz na moim blogu pojawia się ta piosenka. Ona jest tylko w tych złych stanach umysłowych chyba. Miałam nie pisać.. bo w sumie najchętniej zniknęłabym na jakiś czas z internetów, z tego całego gówna ale dodam ten wpis dla Kingi, bo czepiała się mnie ostatnio, że nic tutaj nie piszę.. bo chyba tylko ona czyta to ciulstwo.. No nic.. Dużo się działo.. nie będę tu za dużo pisała, opisywała i takie tam, bo po prostu oszczędzę sobie tego lepiej. Zrobię to tylko i wyłącznie dla siebie, mimo tego, że chętnie bym tu wszystko napisała, wyrzuciła to z siebie.. Ale nie, lepiej nie. Niesamowite jest to, jak w dosłownie jednej sekundzie może się coś zmienić.. chociaż nie jestem pewna, czy takie fascynujące.. raczej okropne. W jednej chwili możesz coś mieć.. a zaraz możesz to stracić i co najgorsze z własnej kurwa głupoty. (Wojda nie przeklinaj!) Chciałabym cofnąć czas, chciałabym tyle zrobić, problem jednak polega na tym, że nic już nie mogę, skończyło się. Straciłam coś.. cząstkę siebie. Straciłam sens życia. (Boże jakie emopierdolenie, ja pierdole!) Z drugiej strony jeszcze to do mnie nie dociera.. Może to i dobrze?.. Chociaż nie wiem, nie umiem sobie wyobrazić tego jak teraz będzie. Nadal mam nadzieję.. ale nadzieja matką głupich. Cholera.. jestem beznadziejna. Kolejny raz robię coś głupiego.. szkoda gadać. Wczorajszego dnia też nie chcę pamiętać. Niczego nie chcę pamiętać. Niech to wszystko zniknie. (I tu właśnie ból w klatce piersiowej nie pozwala mi pisać dalej, lecz głupia ja nadal próbuję napisać coś sensownego) Koniec z alkoholem, definitywnie, chociaż przez jakiś czas. Generalnie.. teraz czekają mnie wprost wspaniałe wakacje. (wyczuwam tutaj ironię..hehe) Pierdole to wszystko. Nie wiem.. niech już się dzieje co chce. Nie.. NIE!.. Musi się ułożyć, ja pierdole musi. Chyba jest już źle.  






sobota, 5 lipca 2014

A teraz usiądź i zastanów się ile Ty zrobiłaś dla niego rzeczy, a ile on dla Ciebie.



Nie wierzę, że biorę się za pisanie notki po zaledwie dwóch dniach. Mam ochotę coś napisać, więc muszę z tego korzystać, bo nie zdarza mi się taka wena zbyt często. Wczorajszy dzień był tak szalony, że aż ciężko mi cokolwiek o tym napisać. Do tej pory boli mnie głowa i po zjedzeniu czegokolwiek mam odruchy wymiotne.. heh no obrzydliwe, najgorsze uczucie. Ale to nie zmienia faktu, że uważam ten dzień za mile spędzony w fajnym towarzystwie. Zaszalałam, owszem ale.. to z podekscytowania wakacjami.. i niech taka będzie wersja. Przez to wszystko obudziłam się około piątej nad ranem z ogromnym bólem głowy.. nie mogłam zasnąć. Zaczęłam o tym wszystkim myśleć, o życiu, o ludziach, o sobie.. i nie tylko o sobie. Szczerze.. sama już nic z tego nie rozumiem. Jak coś.. może być ważniejsze?.. A, szkoda gadać. Chyba powinnam się poważnie zastanowić nad tym co zrobić, bo tak dłużej chyba nie może być. Powinnam to zrobić dla siebie, ale nie tylko dla siebie. Chyba najwyższy czas.. póki jeszcze nie jest za późno, póki nie doszło do czegoś, czego się tak boję. Jest dobrze.. a raczej było, nie chcę żeby się tak gwałtownie zmieniło na złe, nie przeżyję tego. Nie chcę marnować wakacji.. niestety ale z takim samopoczuciem i z nieodstępującymi mnie na krok mdłościami nie mogę się gdziekolwiek ruszyć. Jeszcze.. spokojnie. Cały dzień w domu i mam już w głowie jakieś chore myśli, trzeba będzie coś z tym zrobić. Poopalałam się.. na nic innego nie miałam siły. Trochę beznadziejna ta sobota.. no ale co zrobisz.. no nic nie zrobisz. Może jutro będzie lepiej..







czwartek, 3 lipca 2014

Czasami są takie dni, że uśmiechasz się nawet do herbaty.


Już lipiec mamy, wakacje, najlepiej mm.. Tak długo na to czekałam. Długo nie pisałam ale kompletnie nie wiedziałam o czym pisać. Trochę się działo przez ostatni czas, dni Bobrownik i takie tam. Nieźle się wybawiłam, towarzystwo w miarę. Wyskakałam się, wykrzyczałam, wyśpiewałam, poobijałam. Tak powinno być. Generalnie wakacje rozpoczęłam nawet w miarę, owszem mogło być lepiej ale przyzwyczaiłam się już, że nie wszystko idzie po mojej myśli. Chciałabym żeby było lepiej, bo niestety ale nie jest idealnie. Obiecałam sobie, że nie zmarnuję ani jednego dnia wakacji ale jest zupełnie inaczej.. Fajnie że.. no ale ej.. wyjebki. Mało ważne, znowu. Jutro się coś ogarnie? W sumie kogo ja okłamuję.. liczy się spontan. Generalnie wszystko wróciło do normy. Nie będę się tutaj jakoś rozpisywała. Najważniejsze, że jestem szczęśliwa, mam wokół siebie dobre osoby. Niech tak będzie. Dobra.. może być jeszcze lepiej. Dziś kato z mamą, małe zakupy. Też dobrze. Szczerze to nie mam o czym pisać.. nic ciekawego nie przychodzi mi do głowy. Są wakacje, wyłączam logiczne myślenie.. liczy się zabawa.. haha tak właśnie tak. Czas na jakiś film.