wtorek, 29 listopada 2016

One love, two mouths. One love, one house.



Powrót do starych klimatów. Jakoś tak ze zmianą pogody przychodzą stare piosenki, no nie wiem, dziwne. Już końcóweczka listopada, przyszła zima z czego strasznie się nie cieszę.. wręcz jestem wściekła. Ja akurat należę do tych ludzi, którzy zimy nienawidzą, a kochają lato, ciepło i słońce. Tak więc byle do maja, czerwca itd. Chociaż w sumie powtórzę się, że czekam trochę na święta i sylwestra, lubię ten klimat. Mam taką cichą nadzieję, że będą lepsze niż rok temu. Znaczy jestem pewna, że na pewno będą lepsze.. ale konkretnie dużo lepsze. Ostatnio w ogóle tak sobie siedziałam i oglądałam jakieś stare zdjęcia ze szkoły i w sumie tak narzekałam jak chyba mało kto, zarzekałam się, że nigdy w życiu nie wrócę tam, że nie będę tęsknić.. a jednak z ręką na sercu przyznaję, że z miłą chęcią pochodziłabym sobie jeszcze. Chociaż tydzień. Narzekałam, że to wszystko było takie monotonne, ale przynajmniej coś robiłam, wychodziłam z domu, miałam obowiązki, miałam w ogóle jakiś kontakt z ludźmi, miałam znajomych (nawet bliższych xD) Zabawne jak człowiek może zdziczeć siedząc ciągle w domu.. albo raczej tragiczne. Nie no żeby nie było, wychodzę z domu i zazwyczaj wtedy spędzam czas cudownie (if you know what I mean) w końcu mam kochającą osobę. Ale do szkoły i tak bym sobie pochodziła. Kiedyś będzie trzeba odwiedzić te stare mury, które przez te 3 lata nasłuchały się niezliczoną liczbę przekleństw, wyrzutów i nienawiści związanej z tym jak bardzo nienawidziłam tego miejsca. Kurde już w pół do 3.. ta bezsenność jest denerwująca.. tak bardzo lubię spać, a tak bardzo nie mogę, bez sensu. Marzę o tym żeby zasnąć chociaż o 24. Oby się to kiedyś spełniło. Dobranoc. 




piątek, 4 listopada 2016

I’m falling so I’m taking my time on my ride.



Jejku za każdym razem jak robię taki wpis na początku miesiąca to mam wrażenie, że się powtarzam. Ciągle to samo, tylko miesiąc się zmienia. Witaj listopadzie.. Standard. Czytałam właśnie wpisy dokładnie sprzed roku, no tak z października i listopada. Szczerze, to jestem w szoku jak wtedy było mi cholernie ciężko.. szkoła, nauka, zbliżająca się matura, problemy osobiste, które chyba szczególnie bardzo przeżywałam. Nie wierzę w to, że teraz zmieniło się wszystko o 180 stopni. Nie wierzę, ale cieszę się cholernie, że jest dobrze. Jak bym dalej tkwiła w tym jak było wtedy to wydaje mi się, że bym tego nie wytrzymała. Wiem, że najważniejsze jest to aby mieć w swoim życiu tą jedną jedyną osobę. To tak na prawdę sprawia, że życie staje się piękniejsze, że wstaję rano z uśmiechem na twarzy, że w ogóle mam dla kogo wstać. Cudowne uczucie. Nie chcę już nigdy w życiu poczuć się jak wtedy, mogę szczerze powiedzieć, że jak do tej pory był to najgorszy okres w moim życiu. Ale dobra koniec rozpamiętywania, bo takie rozmyślanie o tamtych czasach jest bardzo złe. Było minęło, nie przewija się do tyłu wideo joł.. artystka. A więc mamy już listopad, zimno, ponuro i jeszcze raz zimno. Nienawidzę tych miesięcy.. Czekam teraz już tylko kolejno na święta, sylwestra i urodziny, Potem może się dziać co chce. Przetrwać tą zime trzeba jakoś. Dobra jest godzina 00:30 najwyższa pora aby obejrzeć singielkę.