faza.
Wreszcie dzień jakiś normalny, bo się nie nudziłam. Rano z mamą Piekary, a potem Bytom z Patką i agora. Fajnie było, Pati kupiła sobie zajebiste buty na koturnie i mam nadzieję, że się w nich nie zabije jutro i w ogóle, bo szkoda by było tego lumpa<3 Pochodziłyśmy po sklepach i w końcu kupiłam sobie bluzkę na dyskotekę, taka nijaka jest no ale. Potem do maca.. i nie ma to jak frytki z cappuccino :) i jak zawsze biegiem na busa. Standard. fajnie było... jedyny taki dzień w te nieszczęsne ferie, bo takie nudy, że uło! Trochę oderwałam się od szarej rzeczywistości, ale niestety już do niej wróciłam. W poniedziałek mam misję w Silesii. Muszę sobie coś kupić, bo jak tego nie kupię to będzie źle. Humor taki sobie. Ciężko jest, no ale nic nie da się z tym zrobić..niestety.
ryj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz