czwartek, 30 kwietnia 2015

Wash away all the things you’ve taken.


Ostatni wpis w kwietniu. Nie ma co. Trzeba się skończyć obijać. Zostały tylko dwa miesiące na ogarnięcie. 
Mimo wszystko wierzę w to, że jakoś dam rady. Czasem oczywiście są chwile zwątpienia, ale mknę dalej nie patrząc na nic. Chwilami trzeba mieć gdzieś wszystko. Już dawno przekonałam się, że to coś najlepszego co mogę zrobić. Wreszcie nadeszła tak cholernie wyczekiwana majówka. Aż dwanaście dni wolnego, oczywiście tylko i wyłącznie przez mój kaprys, ale no potrzebuję chyba trochę więcej czasu na odpoczynek. Potrzebuję się w końcu tak porządnie wyspać, wynudzić, obejrzeć film w samotności cokolwiek. 
Potrzebuję też spędzić dużo czasu z moim ukochanym, bo widywanie się trzy razy w tygodniu to stanowczo za mało. Mam nadzieję, że te wolne tak szybko nie minie i będę w stanie zrobić wszystko co sobie zaplanuje. Powoli do przodu. Jakoś to będzie. Powtarzam sobie to codziennie i muszę się tego trzymać. 
Trzeba się zaraz położyć, bo dzisiejszy dzień taki jakiś wyjątkowo senny. Jutro nie mam pojęcia co się będzie działo, nawet o tym nie myślę. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz