czwartek, 26 kwietnia 2012

Za dużo marzeń, jak na jedno życie.

Chyba nic mi się nie chce..jestem wykończona i boli mnie gardło. Wbiłam dziś do Patki, bo musiałyśmy dokończyć a w sumie poprawić prezentację o Napoleonie..tak, tak wszystko skopiowałyśmy z Wikipedii, ale inaczej się tego nie dało zrobić. Potem doszła Julcia z Pauliną i poszłyśmy do brańka, a potem połazić. Zdjęcia jako takie są, choć śmiać mi się z nich chce. Pogoda normalnie cudeńko, cieplutko i słoneczko. Praktycznie czułam się dziś tak jakby były wakacje..Szczerze jakoś specjalnie nie czekam na wakacje, nie mam powodu i w ogóle..no nie czekam! Samopoczucie..szkoda gadać..jestem zła! I jakoś jest mi dziwnie smutno.. Dobra chyba idę sobie. Dodam jeszcze kilka zdjęć z dziś. 







Z zakochaniem jest zupełnie jak z wyścigami małych dzieci. Biegniemy, biegniemy, upadamy, płaczemy, mamy uraz do biegania, ale po pewnym czasie nawet mając świadomość tego, że wypadek może się powtórzyć, znowu biegniemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz