niedziela, 21 lipca 2013

Czasami mam tak, że mam tego dość, że kiedy chcę dobrze - to wychodzi źle.


Nie mogę przestać słuchać tej piosenki, jest cudowna.. A tak właśnie.. wróciłam. Jestem, umieram na brzuch i na.. właściwie nie wiem jak to nazwać.. umieram na brak zaufania. Nie wiem jak to nazwać no kurde. Po prostu jest mi przykro. Te 11 dni (tak chyba 11) .. nie no było dobrze, rodzinnie. Cieszyłam się, a to chyba najważniejsze. Pomijając fakt, że strasznie tęskniłam. No..tęskniłam, a teraz straciłam ochotę na wychodzenie z domu. To takie dziwne, że przez byle gówno traci się ochotę na wszystko. Chociaż w sumie chyba źle to nazwałam.. przez byle kłótnie mam ochotę wyjść i nie wrócić, a to może dopiero początek. Poboli, poboli i przestanie... i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Miałam jechać jutro na Będzin z Kinią ale nie dam rady.. np dlatego, że jeszcze nie śpię.. i dlatego, że nie mam ochoty. Smutne. Muszę iść zaraz do łóżka, bo padam na pysk.. zapuchnięte oczy, cholera. Idę.. nie ma sensu tu pisać czegoś więcej. Hej



Tak, martwię się o Ciebie, a wiesz czemu? bo są tacy ludzie w życiu, na których szczęściu zależy Ci bardziej, niż na swoim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz