niedziela, 27 października 2013

Teoretycznie jestem, niekoniecznie dla ciebie.



Kinia chciała żebym coś napisała to piszę. W sumie miałam napisać już w piątek ale zrezygnowałam. Jakoś nie chce mi się tu pisać ostatnio, nie wiem czemu. Chcę pisać, bo potem za rok wejdę sobie tutaj i poczytam, powspominam itd. ale no.. czasem brak chęci, humoru i weny. Ostatni tydzień był szalony bardzo.. inny niż wszystkie, zdecydowanie inny.. ale to chyba tylko i wyłącznie z własnej głupoty. Teraz już wiem, że jak coś mnie wkurzy to muszę to jakoś przetrwać ze stoickim spokojem na twarzy. Nauki było tyle, a i tak jak zwykle niczego nie ogarnęłam.. nie poprawiłam, typowo. Ech..ale od tego tygodnia już się biorę za te pieprzone poprawy, bo inaczej serio skończę w zawodówce, a bardzo tego nie chcę. Czas spiąć dupę i wziąć się poważnie za siebie i naukę.. a jak tego nie zrobię to bardzo proszę żeby ktoś mnie kopną w dupe. Przez ten pieprzony wtorek straciłam apetyt i ogólnie życie... na parę dni. W piętek dopiero poczułam się w pełni sobą. Nigdy więcej tego gówna. Weekend można powiedzieć, że jest na plus. Wczoraj na rgl, ładna pogoda, ciepło to aż w domu się nie chciało siedzieć. Niech taka pogoda będzie cały czas no. Mam nadzieję, że ten tydzień będzie lepszy i bardziej ogarnięty. W piątek pewnie się coś ogarnie, no mam taka nadzieję chociaż. Lekcje czekają, wszystko czeka.. Staram się już o tym wszystkim nie myśleć i szczerze.. nie wiem czy mi to wychodzi. Chyba nie.. bo dalej tęsknię i gdzieś tam sobie wspominam.. chociaż wiem, że nie powinnam.. no ale cóż, bywa. Idę jeść..mm hej. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz