poniedziałek, 14 lipca 2014

I wanna love you and treat you right.


Taka szczera piosenka, dobra przeróbka.. czego chcieć więcej. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie muzyka.. chyba bym oszalała. Chociaż jak tak się zastanawiam to chyba i tak już oszalałam. Nie wytrzymałam wczoraj w domu, za dużo myślałam, musiałam wyjść z tych otaczających mnie czterech ścian. Na dobre w sumie mi to chyba wyszło, bo spędziłam mile czas z Kingą i jeszcze krótką chwilę z dziewczynami. Z drugiej strony nie wiem sama, czy to takie dobre. Dziś cały dzień w domu i już czuję, że coś mi się z tego powodu dzieje w głowie, czy jakoś tak. Nie mam zielonego pojęcia jak to nazwać. Depresja? Ło chyba nie, załamanie.. może. Chodzę z kąta do kąta, ewentualnie jeszcze na dwór na koc, żeby poleżeć w tym cieple i może żeby się całkiem przypadkiem opalić.. do tego telewizor.. no albo laptop.. albo telefon. Jestem głupia, a chciałam tak strasznie zniknąć z internetów i co? Kupa jednym słowem. Inaczej nie mogę tego nazwać. Wracając.. siedzę i gapię się jak szpak.. nie powiem w co i nic z tego sensownego nie wynika, bo nie dzieje się nic ciekawego, nikt nie hejtuje na asku ani na żadnym innym gównie, nikt nic nie dodaje, nie pisze.. halo, nudy. Oo właśnie idzie burza, a może raczej już jest, bo zrobiło się brzydko i siedząc przy oknie czuję dość chłodny wiatr. Ale spokojnie nie ma jeszcze źle. Trzymam się, a czemu się trzymam? Bo mam w sobie jeszcze resztki nadziei.. że wszystko wróci do normy i będzie tak jak było, czyli najlepiej jak tylko mogło być. Tak, owszem.. cholernie się boję, że się nie uda, że cały ten ciężar spadnie na mnie i mnie kurwa przygniecie i się już nie podniosę. Cholernie się boję. Nie wiem co robić, ciągle myślę.. i myślę i ja pierdole myślę. I kolejny raz przeklinam, beznadzieja. Chyba będę walczyć, chyba. Nie wiem czy starczy mi sił, ale spróbuję. Tak będzie najlepiej.. nie no nie wiem jak będzie najlepiej. Nic nie wiem. Atmosfera jest... dziwna. I tyle w tym temacie. Posiedzę jeszcze, posłucham muzyki czyli mojej którejś tam miłości.. a potem zrobię sobie coś do jedzenia i pójdę do łóżka, żeby dalej kurwa myśleć, chociaż mam taką cichą nadzieję, że szybciutko usnę. hej wam, chociaż nie wiem czy ktokolwiek czyta to ciulstwo. adios





edit: omg, serio robi się strasznie.. właśnie uświadomiłam sobie, że jednak nie lubię burz.. brrr 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz