Na chwilę obecną jest to chyba moja ulubiona piosenka. Muszę przyznać, że ostatnie dni wyszły na spory plus. Chciałam napisać wcześniej ale nie miałam ani odrobiny weny i chęci. Przez ostatnie 3 dni praktycznie codziennie na Rogolu. Nie ukrywam, że było bardzo dobrze. Jak zawsze dużo śmiechu, a co najważniejsze te dni spędziłam z najważniejszymi osobami. Wydaje mi się, że wszystko wróciło do normy już na dobre i mam nadzieję, że zostanie tak na bardzo długi czas.
Fakt, że za ponad tydzień szkoła mnie zabija, po prostu zabija mnie od środka.. bardzo powoli i bardzo boleśnie. Szczerze, nie umiem sobie z tym dziwnym uczuciem poradzić. Może dlatego, że te wakacje jednak zleciały mi zbyt szybko i próbuję nadrobić je przez te ostatnie dni. Myślałam, że będą lepsze.. no ale teraz to i tak już trudno, za późno na cokolwiek. Niech chociaż ten ostatni tydzień będzie cudowny.
Dziś chciałam ogarnąć trochę w szafie itp. ale jednak niestety wygrało ze mną to pieprzone lenistwo. Naszykuję chyba tylko ciuchy na jutro, bo się bawimy z dziewczynami w spiżu. Jakoś sobie tego niestety nie umiem wyobrazić, ale mam cichą nadzieję, że będzie fajnie.
Stwierdziłam w sumie, że jestem głupia, niezrównoważona emocjonalnie. Jest wspaniale, poważnie.. dawno tak nie było. Tak czy siak muszę się dręczyć tymi dziwnymi myślami, zamiast w końcu sobie uświadomić to, że nie każdemu można dogodzić w taki czy inny sposób. Po prostu czegoś mi tu brakuje. A szkoda gadać. Może z czasem to zrozumiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz