sobota, 23 sierpnia 2014

To nie życie jest ciężkie, to ludzie je utrudniają.



Na chwilę obecną jest to chyba moja ulubiona piosenka. Muszę przyznać, że ostatnie dni wyszły na spory plus. Chciałam napisać wcześniej ale nie miałam ani odrobiny weny i chęci. Przez ostatnie 3 dni praktycznie codziennie na Rogolu. Nie ukrywam, że było bardzo dobrze. Jak zawsze dużo śmiechu, a co najważniejsze te dni spędziłam z najważniejszymi osobami. Wydaje mi się, że wszystko wróciło do normy już na dobre i mam nadzieję, że zostanie tak na bardzo długi czas. 
Fakt, że za ponad tydzień szkoła mnie zabija, po prostu zabija mnie od środka.. bardzo powoli i bardzo boleśnie. Szczerze, nie umiem sobie z tym dziwnym uczuciem poradzić. Może dlatego, że te wakacje jednak zleciały mi zbyt szybko i próbuję nadrobić je przez te ostatnie dni. Myślałam, że będą lepsze.. no ale teraz to i tak już trudno, za późno na cokolwiek. Niech chociaż ten ostatni tydzień będzie cudowny. 
Dziś chciałam ogarnąć trochę w szafie itp. ale jednak niestety wygrało ze mną to pieprzone lenistwo. Naszykuję chyba tylko ciuchy na jutro, bo się bawimy z dziewczynami w spiżu. Jakoś sobie tego niestety nie umiem wyobrazić, ale mam cichą nadzieję, że będzie fajnie. 
Stwierdziłam w sumie, że jestem głupia, niezrównoważona emocjonalnie. Jest wspaniale, poważnie.. dawno tak nie było. Tak czy siak muszę się dręczyć tymi dziwnymi myślami, zamiast w końcu sobie uświadomić to, że nie każdemu można dogodzić w taki czy inny sposób. Po prostu czegoś mi tu brakuje. A szkoda gadać. Może z czasem to zrozumiem. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz