wtorek, 26 sierpnia 2014

Zdrowy rozsądek jest narzędziem, którego działanie opanować najtrudniej.

Wreszcie mam chwilę i ochotę na to, żeby napisać tutaj parę zdań. Chociaż nie będę ukrywała, że mój humor w ogóle się do tego nie nadaje. To chyba wina tej beznadziejnej pogody i oczywiście faktu, że za parę dni moja wprost ukochana szkoła z ludźmi, których tak uwielbiam (czyżby ironia.. a gdzie tam). Porównując ostatni ten tydzień wakacji z tym rok temu , mam ochotę przywalić tak porządnie głową w klawiaturę. Wtedy chociaż końcówkę wakacji miałam udaną, pomijając oczywiście jeden mały szczegół, ale pominę to tylko i wyłącznie dla siebie, po co mam się denerwować. 


Piosenka oczywiście adekwatna do tego co się działo w niedzielę. Ogarnęłam się i szybciutko pojechałam do Kini, tam już zaczęłyśmy zabawę, ale raczej nazwałabym to taką małą rozgrzewką. Potem na Wojkowice i na Kato z większą ekipą. Generalnie uważam ten dzień, noc i w ogóle.. za bardzo udany. Dawno się tak nie wytańczyłam, wybawiłam i wszystko no po prostu było okej. Pominę może jeden fakt, mianowicie wpychające dupy tam gdzie się nie powinno typiary. Jak już pisałam tu wiele razy muszę to chyba napisać jeszcze raz.. są ludzie i parapety. Powrót ciężki, nigdy chyba nie chciało mi się pić jak wtedy, a łyk smakowej wody dokładnie po piątej rano wywołał taki uśmiech na mojej twarzy jak nic innego. Z chęcią to kiedyś powtórzę. Dzisiejszy dzień dość monotonny, nic ciekawego się nie dzieje. Wina pogody, tak. Ile można siedzieć przed ekranem laptopa albo telewizora. Jutro już liczę na coś ciekawszego. Teraz czas na coś do jedzenia. Może jakiś film sobie zobaczę, chociaż pewnie i tak mi się nie będzie chciało, pieprzona logika. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz