piątek, 26 września 2014

Hospital for souls

8:11
Nigdy bym nie powiedziala, a nawet sie nie spodziewala takiego obrotu wydarzen. Wczoraj o tej godzinie bylam juz w drodze do Bytomia, gdzie czekala mnie przesiadka ba tramwaj w kierunku Chorzowa, bo to wlasnie tam jechalam. Oko nie bolalo, bylo tylko lekko czerwone i wszystko widzialam doslownie za mgla. Dotarlam do szpitala na kontrole ok. godziny 9. Oczywiscie kolejka do rejestracji byla prawie kilometrowa, no ale spokojnie poczekalam. Siedzialam przed gabinetem, obok mama, w okol masa dziwnych ludzi i dzieci. Usypialam, znowu i znowu budzila mnie samo opadajaca glowa. W koncu przyszly okulistki z odzialu razem z pania profesor, pomijajac fakt, ze minely ponad 2 godziny od mojego przyjscia. No i wreszcie jedna z nich wywolala moje imie i nazwisko. Ucieszylam sie, bo liczylam na potwierdzenie, ze jest lepiej. Niestety jak to pani profesor powiedziala: ,,To, ze cie nie boli i nie jest takie czerwone to nie znaczy, ze jest lepiej''. Znowu zabarwianie jakims dziwnym papierowym paskiem, nic przyjemnego, potem krople na powiekszenie zrenicy i kolejne czekanie pod gabinetem. Ehhh a glupia ja nadal zylam w przekonaniu, ze bedzie okej. Weszlam do gabinetu po raz drugi, znowu badania i slowa profesor: ,,Dziewczyna kwalifikuje sie na odzial''. Zamarlam, mialam ochote sie rozplakac, kompletnie spanikowalam. Nigdy nie lezalam w szpitalu, co wiecej nie lubie szpitalii i staran, a raczej staralam sie je unikac jak najlepiej moglam. Dostalam bransoletke, szlam jak na skazanie. Wypisalam papiery razem z mama i poszlam do swojej sali, stety czy tez niestety jestem sama, zeby nie zarazic malych dzieci, ktore tutaj tez leza. Mama pojechala po rzeczy i zostalam sama. Pani pielegniarka zawolala mnie na badanie i zeby pobrac mi krew i co gorsze zalozyc wenflon. Usiadlam na dosc dziwnyn fotelu, byla tam jeszcze druga pielegniarka, ktora starala sie mnie pocieszyc. W konce pierwsza wbila ki ta pieprzona igle i kazala nie patrzec, ale ciekawska ja sie popatrzylam i zobaczylam cieknaca ciurkiem krew z wenflonu wbitego w moja reke, myslalam ze zemdleje. To chyba bylo najgorsze, co z tego ze chwile pozniej mialam pobierana drugi raz krew ale z drugiej reki. Przez to wszystko nie zjadlam obiadu, bo bylo mi slabo i dosc niedobrze. I tak siedzialam ponad 4 godziny nie robiac doslownie nic procz siedzenia na lozko i machania nogami lub stania przy oknie i obserwowania ludzi. Mama przyjechala w koncu, zostawila rzeczy i pojechala chwile potem. I znowu zostalam sama. Zaraz po wyjsciu mamy poszlan zrobic sobie goracy prysznic. Potem kolacja i kolejna porcja kropel do oka. Wreszcie sie polozylam po 23 jakos z nadzieja ze szybko usne ze zmeczenia ale sie mylilam. Wiercilam sie z boku na bok, bylo mi strasznie duszno, a zeby tego bylo malo to okropnie bolala mnie glowa. To byla ciezka noc, budzilam sie co jakis czas. Obudzilam sie przed budzikiem ok. 7. Poszlam sie szybciutko ogarnac do lazienki, potem przyszla mila pielegniarka, podala mi wszystkie lekarstwa i znowu zachwycala sie moimi rzesami. Potem zjadlam sniadanie i zaczela sie nuda. Po 9 jakos zeszlam ba dol pod gabinet. Weszlam jedbak stosunkowo szybko do srodka i ta sama procedura. Dowiedzialam sie, ze jest lepiej, dziecki czemu odetchnelam z ulga. Wrocilam na odzial i od tej pory siedze i umieram z nudow, a jest dopiero 11:30. Czekam na odwiedziny.

13:32
Lek podany przez wenflon, strasznie to nieprzyjemne. Przeniesli mnie na inna, mniejsza sale, dziwnie mi w niej. Konsultacje mialam przed chwila ale sie niczego nie dowiedzialam. Czekam na Arka, bo juz do mnie jedzie kochany. Zaraz obiad, ktorego pewnie i tak nie tkne. 

21:32
Juz jestem sama. Arek byl, cholernie sie ciesze z tego powodu. Miedzyczasie jeszcze mama wbila i zostawila mi pare rzeczy. Siedzialan z Arkiem do ok.19. Potem wzielam prysznic i zjadlam ladnie kolacje. Pogadalam z Kinia przez telefon bo juz mi sie teskni i usiadlam ba parapecie z bubble tea w rece od mojego misia kochanego no i sie rozkleilam. Sama nie wiem czemu. Przychodzi taki moment, kiedy zostaje sie tylko i wylacznie ze soba i swoimi myslami, ktore nie sa takie kolorowe. Mam nadzieje, ze nie wykoncze sie tu psychicznie. Wiem, ze na pewno do czwartku tu posiedze, a co potem? Ehh czas isc spac za jakis czas, jutro kolejny beznadziejny dzien. Na szczescie wbija Kinia rano, a potem moze moj luby. Dobranoc. 






2 komentarze:

  1. Współczuję, pobyt w szpitalu to najgorsze co może być. Trzymam kciuki za poprawę stanu Twojego zdrowia, pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń