wtorek, 7 października 2014

Skupmy się na tym co nas łączy zamiast niszczyć się tym, co nas dzieli.


No i mamy już październik. Jak ten czas szybko leci, w sumie chyba to jest taki duży plus, bo wakacje coraz to bliżej. Idzie zima a ja o wakacjach, ehh bo ja już tak sobie marzę nic na to nie poradzę. Więc jestem w domu już prawie tydzień, ale do szkoły jeszcze nie chodzę. W środę najprawdopodobniej już chyba będę musiała iść, niestety. Tyle nadrabiania, że głowa boli.. przepisuje zeszyty i przepisuje, a tego w ogóle mi nie ubywa, a od 17 wrześnie do teraz jest tego masa. Nie wiem jak sobie poradzę i czy w ogóle to jakoś ogarnę. Grunt to się nie załamać i nie poddać, co będzie nie lada wyzwaniem dla mnie. Ciężko mi będzie teraz pogodzić szkołę z życiem prywatnym, ale mam nadzieję, że chociaż przez ten październik się pomęczę. Głupia liczę na to, że potem będzie lepiej. Może, choć nie musi. W sumie z jednej strony chcę już do szkoły, bo tęsknię za paroma osobami i za tym, żeby zacząć normalnie funkcjonować.. a z drugiej strony jak sobie pomyślę o tym zapierdolu to mi się odechciewa iść. 
Jesień już, zimno, depresja nadchodzi.. Trzeba zacząć się ciepło ubierać, czego nienawidzę.. No cóż będę musiała to wszystko jakoś przetrwać. Byleby znowu nie zachorować. Wpieprzam milion tabletek na wzmocnienie, ale czy pomagają przekonam się dopiero jak zacznę chodzić do szkoły... no ale oby. 
Ostatni dzień wyjebki, jakie to smutne. Muszę szybciutko ogarnąć zeszyty i to chyba wszystko, nie będę w stanie zrobić więcej. 
A tak całkiem teraz z innej beczki.. Jest chyba okej, a dlaczego chyba? Bo znowu wróciło do mnie to dziwne uczucie, ta podejrzliwość.. a czy mam powód to jeszcze nie wiem. Zmienia się, nic nie jest takie same, ale to może wyjść na plus. Ludzie dalej załamują mnie swoją głupotą.. ehh. Humorki zmienne, ale to jest czegoś innego powodem. Jakoś będzie, wierzę w to. Czas na śniadanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz