sobota, 11 października 2014

Wszyscy lubimy marzyć o tym, co mogłoby być.


Wiec mamy już sobotę. Te trzy dni były ciężkie. Chociaż dobrze wiem, że to dopiero początek. Pomijając fakt, że w środę w ogóle nie dotarłam do szkoły. Dobry to był dzień, z dobrymi ludźmi. Jedne z najlepszych wagarów. Potem ciężko w szkole troszkę, siedząc praktycznie na każdej lekcji mam w głowie tylko jedną myśl: O chuj tu chodzi? O czym ona mówi? Masakra, ale liczę na to, że jakoś to będzie. Wczorajsze popołudnie na duży plus. Rogol z Kinią i chłopakami. Fajnie jest tak sobie posiedzieć, pośmiać się itd. Dziś zapowiada się kolejny dobry dzień, bo potem wbijam z Kinią na szyb i z ludźmi. W końcu wyjdę w weekend z domu co jest po prostu jakimś dziwnym zjawiskiem. Taki ciężki dziś poranek był, budziłam się z trzy razy ale nie miałam siły wstać i w końcu wstałam po 10. Sny takie beznadziejne i dziwne, że aż głowa mnie rozbolała. Generalnie jest dobrze, wszystko wróciło do normy, szczęśliwa Wojda powróciła. Gdyby jeszcze ta szkoła wszystkiego nie psuła to by było cudownie, ale niestety nie może być idealnie, trudno. Jakoś trzeba z tym żyć, innego wyjścia nie ma.  Teraz tylko trzeba iść coś zjeść i się ogarnąć. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz