niedziela, 17 maja 2015

You are responsible, forever, for what you have tamed.


Nie chce mi się rozpisywać tak szczerze. Ostatni tydzień uważam za udany. Pominę fakt szkoły, bo to było nic w porównaniu z tym jak będzie teraz. Był lajcik, teraz czeka nas rzeź jeszcze z te trzy tygodnie. Wytrzymam, tym bardziej, że nie jest wcale jakoś źle. Na spokojnie chyba wszystko ogarnę więc będzie super. Impreza strażacka tydzień temu w sobotę udana, wytańczyłam się znowu. Najważniejsze jest chyba to, że spędziłam świetnie czas z Arkiem. Poniedziałek z Kingą. Wtorek z dziewczynami. Zero nudów na szczęście. Plecy spalone, cierpię do teraz. Tyle dobrze, że pogoda się robi fajna. Spoko, spoko. Trzeba się wziąć zaraz za lekcje, bo matematyka, wos i chemia się same nie ogarną, a w tym tygodniu czeka mnie parę sprawdzianów. Muszę przetrwać ten tydzień jakoś. Byle do weekendu. A za dwa tygodnie będzie kicia, jeszcze lepiej. Odpocznę jeszcze troszkę i biorę się za coś.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz